sobota, 13 stycznia 2018

Z pamiętnika Itera

To NIE JEST pamiętnik, jasne? Ava nas zmusiła, byśmy pisali takie pamię… no, te… dzienniki. Nie, nie dzienniki. Dziennik pisze się codziennie. Nazwijmy to notatnikiem, okej?
Dziewczyny były oczywiście wniebowzięte, od razu pochwaliły się grubymi zeszytami. Ani ja, ani Sol nie podzielamy ich zachwytu. Chłopak i pamiętnik? No, chyba nie… Co do Nyksa, to ciężko go rozgryźć. Skrzywił się na tę wiadomość, jak zawsze. Nie zdziwiłbym się, gdyby olał rozkaz szefowej. 
Lubię ją, serio. No, wiecie (zaraz, kurczę, do kogo ja się zwracam….? Mówiłem, że pisanie pamiętników kończy się schizofrenią…), kiedyś była prawdziwą bohaterką. Teraz musi nas niańczyć, bo my też mamy być bohaterami. Ba, mamy uratować świat, tak jak ona i jej przyjaciele kiedyś. Coś w tym guście przynajmniej, nie wiem dokładnie. To znaczy, Ethan (jej były chłopak/ukochany, jak twierdzi Veni, ale ona wszędzie węszy jakiś romans. Śmie wręcz twierdzić, że Invis się we mnie podkochuje… Haha, dobre sobie…!) i reszta ferajny cały czas ratuje świat, w oczekiwaniu aż przejmiemy ich obowiązki. Ava powinna im pomagać, ale ktoś musi nam powiedzieć, jak ratować świat. Mistrz wybrał ją, ale nie jest chyba zadowolona z tego powodu. Postawiłem sobie za punkt honoru sprawienie, by się uśmiechnęła, by była z nas dumna. Nie mówiłem o tym głośno, ale wszyscy chyba tego pragniemy. Czasem mam wrażenie, że Sol równie mocno pragnie ją wnerwić, ale to jest Sol… A Sol to Sol. I kropka.
Tyle o Avie, na początek. Naprawdę, równa babka, mówię wam. Co do mnie, to jestem najzwyklejszy, z niezwykłych, niezwykłych. Niezwykłych kwadrat, jak śmieje się Luna. Sympatyczna dziewczyna, naprawdę… Nie mogę tego mówić głośno, bo chyba by mnie nawet cała wataha Uzdrowicieli nie poskładała, jakby Sol to usłyszał. Zazdrosny o nią tak, że… A ona nawet jeszcze się nie zgodziła być jego dziewczyną… Veni twierdzi, że to kwestia czasu, a ja jej wierzę. W końcu się trochę na tym zna. I ta pewność w jej głosie…
A, miało być o mnie… No, więc, "niezwykli do kwadratu’" Są zwykli ludzie, tacy… no tacy zwykli. Bez mocy i w ogóle. Żadnego czytania w myślach, przechodzenia przez ściany, lewitowania itp. Ci, co posiadają moce są elitarną grupą. To znaczy nie mają jakiś większych przywilejów społecznych (oprócz tego, że nie płacą podatku. Fajnie, nie?), ale normalni ludzie trochę się ich boją, mimo iż dzięki nim potwory zostały wygnane z naszego świata. Dlatego Uzdolnieni, jak się o nich mówi, trzymają się razem. W takich Ośrodkach, jak ten, w którym mieszkamy. Oczywiście po za Ośrodkami też żyją Uzdolnieni, ale jest ich zdecydowanie mniej. A pośród Uzdolnionych…
A pośród Uzdolnionych jesteśmy my. Nasza wybrana szóstka. Sol, Luna, Veni, Nyks, Invis i ja. Posiadamy najrzadsze moce. Lub najmocniejsze. Jest na przykład wiele osób, które potrafią się teleportować. Ale tylko w najbliższą okolicę. A ja… ja mogę się znaleźć wszędzie. To znaczy, będę mógł. Gdy już się nauczę. Na razie mój zasięg to… to jakieś dwadzieścia kilometrów. To i tak dużo, twierdzi Ava. Jej daleki znajomy, który też potrafi się teleportować, może się oddalić maksymalnie o piętnaście kilometrów. I to po wielu latach ćwiczeń. Ja ponad to mogę jeszcze otwierać portale do innych wymiarów. Czad, nie? Tylko trzy osoby w historii potrafiły coś takiego robić. Jedną z nich jest Mistrz, jak słyszałem, ale to nie jest pewna informacja. Nie nazwałbym Veni wiarygodnym źródłem informacji…
W każdym razie, jedynym wymiarem do jakiego na razie potrafię nas przenieść to jakaś błotnista kraina tuż obok naszego świata. Jest tam pełno „stosunkowo niegroźnych” potworów, jak mówi Ava. No, nie wiem… „Stosunkowo niegroźny potwór” rozorał dziś Lunie ramię, co wyglądało stosunkowo groźnie. Nie wiem, jak ma to pomóc naszym mocom, ale mamy trochę uprzątnąć tamten wymiar, jak określa to nasza szefowa. Cały dzień babrania w błocie, by usłyszeć „Dobra robota, drużyno. Wracamy”. I co nam po tym?
Dobra, wiem, że to ma głębszy sens.
A ja… Racja. Nie lubię mówić o sobie. Spośród naszej szóstki ja jestem najnormalniejszy. Żadnych zielonych włosów i niebieskiej czy mlecznobiałej krwi. Nic z tych rzeczy. Rude włosy, masa piegów na nosie, niepozorna sylwetka. Jedyne co jest nienormalne w moim wyglądzie to nienaturalny odcień moich oczu – widzieliście kiedyś kogoś z bursztynowymi oczami? Ja codziennie wiedzę – w lustrze. No i moja również bursztynowa krew – ale to coś, czego na pierwszy rzut oka nie widać… Gdybyś spotkał mnie na ulicy nie pomyślałbyś że jestem U2 - Uzdolniony do kwadratu. Taka zielonowłosa Veni to co innego – od razu zwraca uwagę. Nawet wśród Uzdolnionych. Oni wszyscy się nieco wyróżniają z tłumu. Ava ma na przykład fioletowe oczy, Alter jest albinosem, a Ninjanna ma tęczowe pasemka we włosach. Wyróżniają się, ale nie tak jak my, jak nasza szóstka. No, oprócz mnie. Ja jestem normalny. Prawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz