Rana zadana mi przez wilkoniedźwiedziowężokozę boli jak diabli. Nie wiem, co to było. Ava twierdzi, że poznaliśmy tylko jeden procent potworów, z czego połowa nawet nie ma nazw. Sol mówi, że poznaliśmy pewnie więcej gatunków, tylko odkrywcy nie zdążyli o nich poinformować reszty świata, bo zostali zjedzeni/rozszarpani/spopieleni żywcem lub w jeszcze inny sposób pozbawieni życia.
Nazwy tego, co mnie zaatakowało Ava nie znała. Za to wcześniej walczyliśmy z bothunem (coś, co wygląda jak wąż z rozdwojonym ogonem i głową myszy. No i jest wielkości anakondy), dwoma madagatami (sześcionoga i o wiele brzydsza wersja wściekłej mamy misia grizzly), a także stadem małych lekrnostów, które byłyby całkiem sympatyczne, gdyby nie wplątywały się we włosy, nie żądliły i nie były jadowite. Trzy ugryzienia i jesteś sztywny trup. Jedno na szczęście powoduje tylko lekkie odrętwienie… Jeśli to istotne, to wyglądają jak ważki z wielobarwnymi skrzydłami i żuwaczkami modliszki.
Sol tak bardzo się o mnie martwił… Ava kazała mu zostać i posprzątać bałagan po wilkoniedźwiedzio… - sami wiecie zresztą… Nie był zadowolony, wolał być przy mnie. Ciekawa jestem kiedy się odważy… Nie, żeby mu brakowało odwagi, ale w TYCH sprawach jest bardziej nieśmiały od Invis, a to duża sztuka…
W każdym razie, gdy wrócił, siedział przy mnie dopóki nie odzyskałam sił. To było takie miłe… Denerwują mnie znaczące spojrzenia Veni, ale ona myśli, że wszystko wie najlepiej. Już mi zapowiedziała, że Iter i Invis będą razem. Jaaasne. Widać jak na dłoni, że Invis lgnie do Itera, ale z zupełnie innych powodów. Jest dla niej jak starszy brat. Za to Iter nie może oderwać wzroku od Veni. Tego akurat ona sama nie widzi… Ech, to wszystko jest takie skomplikowane…
Muszę jednak przyznać, że co do Avy chyba ma rację. Ją i Ethana musiało coś kiedyś łączyć. Nie wypada mi pytać, ale… Ale Veni pewnie wkrótce zrobi to za mnie. Ona nie ma ŻADNYCH oporów, jeśli chodzi o dociekanie prawdy. Zwłaszcza, gdy węszy jakiś romans…
Ogólnie to twierdzi, że kiedyś byli parą. Jeszcze zanim potwory wygnano do innych wymiarów i musieli z nimi walczyć. Jestem ciekawa, czy Ava znała Avanti…? Muszę ją o to kiedyś zapytać. A jeśli nie ona, to może Gigi albo Kazadi? Albo Mistrz? Mistrz chyba musiał ją znać…
A Ava i Ethan… cóż. Według Veni po przepędzeniu potworów coś się między nimi popsuło. Nie rozumiem tego. Są bardzo dobrymi przyjaciółmi. Gdyby się pokłócili, czy nadal mieli by tak dobre relacje? Ale coś w tym jest, bo Ethan patrzy na Avę tak… Tak inaczej. Trochę tak, jak Sol na mnie. Jak dobrze, że w pamiętniku nie widać, jak się rumienię, choć pewnie można to wyczytać pomiędzy wierszami…
Nie rozumiem tylko jeszcze jednej rzeczy. Po co walczymy z potworami w innych wymiarach, skoro nasz wymiar jest od nich wolny od dobrych kilku lat. Byłam bardzo mała, gdy je wypędzono, więc nie pamiętam świata z potworami… Istnieje przecież niebezpieczeństwo, że jakiś wilkotygrysocoś wyskoczy przez portal za nami do naszego świata. Czemu nie zostawimy ich w innych wymiarach samych sobie? Tak, wiem. Czuję się niemalże, jakby Ava czytała mi przez ramię i już czuję ten karcący wzrok. „Innym wymiarom też należy nieco ulżyć. Po za tym to część treningu…” Dobrze, Avo. Masz rację, przepraszam.
Jutro wszyscy mają trening wytrzymałościowy. Jesteśmy najmłodszymi Uzdolnionymi w tym Ośrodku. Będziemy trenować razem ze „starą” drużyną, czyli przyjaciółmi Avy. Tylko Mistrz nie będzie trenował – on jedynie będzie sprawował nadzór.
Starczy. Muszę się wyspać przed tym treningiem. Dobranoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz