piątek, 26 stycznia 2018

Z pamiętnika (to nie ma sensu, ale ona się uparła...) Sola

Ava mnie do tego zmusiła. Zagroziła, że zrobi mi pranie mózgu i zmieni w śliniące się warzywko. Jakoś w to nie uwierzyłem, ale groźba, że będzie te informacje wyciągać wprost z mojej głowy… Zaraz, zaraz, czy ona zamierza to wszystko czytać?
Już. Dobiegliśmy. Nie było łatwo, ale nie było się czego oba-… To znaczy, nie nazwałbym tego czymś niebezpiecznym. 
Luna bardzo dobrze sobie radziła. Jej rana już się goi, ale wciąż doskwiera. Nie mówi o tym, ale ja widzę. Widzę, że oszczędza prawą rękę. 
Tuż za nami przybiegli Ninjanna i Kazadi, który dopiero tuż przed metą przemienił się z powrotem – wcześniej przybrał postać dużego geparda, a Ninjanna siedziała mu na grzbiecie, plecach… Grzbiecie, tak brzmi lepiej. 
Kto by pomyślał, że dbam o to, jak pisać… To niedorzeczne! Czasami mam wrażenie, że Ava robi nam wodę z mózgu. W pozytywnym sensie, ale pisanie pamiętnika? No, proszę…! 
Musieliśmy trochę poczekać na Veni i Nyksa, a kiedy przybiegli, Veni podskakiwała i wykrzykiwała coś w stylu: „JupihurraalebyłozajebiściejachcejeszczerazconieNyks?Nyks?Awamsiępodobało?Sol?Luna?” 
Jej braciszek, jak zawsze mrukliwy, ale zdobył się na coś w rodzaju krzywego uśmieszku i mruknął: „Było spoko”. 
Invis i Itera długo nie było. Tuż za nimi przybiegli Ethan i Ava. Nasza kochana mentorka od razu podeszła do Invis i długo z nią rozmawiała. Zdaje się, że coś się tam wydarzyło, ale Iter nie chce puścić pary z ust. Trudno, średnio mnie to interesuje. 
To głupie. Jeśli Ava to będzie czytać, to… TO MÓWIĘ Z CAŁĄ STANOWCZOŚCIĄ, ŻE TO NIE MA SENSU. PAMIĘTNIKI SĄ DLA BAB! 
Bez obrazy, Lu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz